Dzień 4 - droga przez granice UE i Rosji do Petersburga, 1540 km
Dystans z Tallinna do Petersburga dzieli sie mniej więcej na połowę - do granicy i od granicy. Oczywiście po środku jest punkt kulminacyjny zwany przejściem granicznym między Unią Europejską a Rosją.
Ruszamy z Tallinna i niestety kolejny raz w deszczu pokonujemy trasę. Pada cały czas a kiedy docieramy do granicy to właściwie leje. Przejście graniczne - w mieście Narwa, nad rzeką Narwą - wita nas zamkniętą bramą. Po krótkiej chwili wychodzi celnik Estoński i mówi (pa ruski czy English, więc wybieram English póki jeszcze sie da). W każdym razie tłumaczy że musimy udać się do 'poczekalni'. Szukamy więc tego miejsca po mieście i znajdujemy na przedmieściach. Okazuje się, że aby przekroczyć granicę najpierw należy sie zarejestrować w 'budce' i opłacić 2 euro. Pan daje kwitek i odsyła do kolejnej budki. W budce #2 dostajemy kwitek kolejkowy. Zrozumiałem że rejestrują pojazd który będzie opuszczał kraj - pamiętajmy że ciągle jesteśmy w Estonii. Teraz udajemy sie do przejścia granicznego gdzie wcześniej nie było kolejki a teraz już jest. Więc dobrze że mamy numerek kolejkowy ;). Ciągle leje więc staramy sie chować pod jakieś dachy ale o dziwo po około 30 minutach docieramy do bramy, która tym razem sie przed nami otwiera. Sprawdzanie dokumentów - daje wszystkie naraz bo jest mokro i wybierają sobie co chcą. Czekamy na odprawie ok 20 minut i jedziemy na teren niczyi - tj. most na rzece pomiędzy krajami. Marcin wyczytał w przewodniku Lonely Planet że jadąc do Rosji należy
uzbroić sie w dwie rzeczy - dużo cierpliwości i dużo poczucia humoru. Tutaj czekamy znów w kolejce tym razem do odprawy rosyjskiej (pamiętając że ciągle pada nam na głowy a na moście nie tak łatwo sie schować). Jest, docieramy do celniczki która sprawdza mokre paszporty. Każe jechać dalej do kontroli właściwej (po przejściu całego procesu zrozumieliśmy że istnieje kontrola przed kontrolna, kontrola właściwa i kontrola pokontrolna). Kontrola właściwa polega na odprawie paszportowej - budka nr 1 oraz odprawie pojazdów i celnej - budka nr 2. Na potrzeby budki nr 1 należy wypełnić tzw. imigracjonki - wypisać formularze w j.rosyjskim na każdą osobę, na potrzeby budki nr 2 - wypełnić formularze dla tymczasowego importu motocykla (jeden formularz był po rosyjsku, później pani w budce dała ten sam ale w wersji angielskiej bo potrzeba dwóch). Wniosek z tego taki że mają różne wersje językowe tylko trzeba o tym wiedzieć. Więc tymi mokrymi rękami wypełniamy te mokre papiery, sprawdzają wizy, paszporty, stemple, być może też zieloną kartę (dałem wszystko razem więc nie wiem czy ktoś sie przyglądał). Celnik upomniał że jeśli chcemy wrócić na tym samym motocyklu to lepiej nie zgubcie 'tego' dokumentu. Celnikom rosyjskim trzeba oddać to że byli pomocni i cierpliwi, nawet sympatyczni? No może trochę.. Na koniec kazali otworzyć kufry i można jechać. Kiedy już zadowoleni i mokrzy sie zapieliśmy i schowaliśmy dokumenty okazało sie że przed nami jeszcze kontrola pokontrolna. Więc znów wyciąganie paszportów, ale już bez zdejmowania kasków.. można jechać ku dalszej przygodzie.
Całość więc trwała ok 4h i 6 budek, od momentu pierwszego podjazdu do bramy po stronie estońskiej do przejazdu prze ostatnią kontrolę po stronie rosyjskiej. Z wiadomych względów nie można było robić zdjęć. Całe szczęście pozostało nam trochę zapasu na dojazd do Petersburga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz